Właśnie przyszło to zlecenie – czyszczenie wykładzin w eleganckiej firmie mieszczącej się w samym centrum Krakowa. Mogłoby się wydawać, że to nic nadzwyczajnego, ale nic bardziej mylnego. Już od progu wiedzieliśmy, że to będzie coś wydygonsiałego.
Podjechaliśmy naszym olśniewającym KLINZOmobilem. Ekipa przygotowana jak superbohaterowie na akcję, każdy z miotełką czy odkurzaczem w dłoniach. Wdrapaliśmy się po schodach na czwarte piętro, gdzie biura tej firmy ćwiczyły swoje umiejętności prawnicze.
Wnętrze, pełne doniczek i kolorowych dywanów, wyglądało jak kieszonkowy raj dla wszelakiego rodzaju kurzu i śmiechów. Rozjazgotaliśmy nasze urządzenia i zaczęło się. Czyste wykładziny, jak marzenie, dzięki profesjonalnej chemii i naszym niezastąpionym rękom osiągnęły stan pełnej glorii.
Kiedy wszystko było już lśniące, zasiedliśmy w gustownym chill roomie tej firmy i nad gorącą kawą słuchaliśmy podziękowań od rozpromienionego klienta. Każdy płatek kurzu miał przed nami drżenie jak przed mocą wulkanu!
Ukoronowaniem dnia był spacer po magicznych zakątkach miasta – tam, gdzie codzienność zlewa się z historią, a smaki lokalnych przysmaków pobudzają wszystkie zmysły. Kraków, zawsze w naszych sercach, tym razem zachował się w spotkaniu z firmą, której wykładziny znów mogą opowiadać swoją historię.
Kiedy powrót do bazy w chwalebnym Krakowie nadszedł, czuliśmy krócioterminowe spełnienie. Jutro czeka nas kolejna przygoda, a dzisiaj wspominamy naszą bitwę na wstęgi dywanowe.