Zebrawszy całe nasze magiczne ekwipunki, bladym świtem wyruszyliśmy z Krakowa w kierunku Mielca. Nic nie mówiąc sobie o tym, co nas czeka, jechaliśmy pełni ekscytacji i chęci przywrócenia dywanowi dawnego blasku.
Kiedy dotarliśmy na miejsce, zastaliśmy przepiękny domek jednorodzinny, malowniczo ulokowany w zielonym zakątku Mielca. Przywitała nas przemiła gospodyni, która z lekkim niepokojem wprowadziła do salonu, gdzie czekał na nas nasz bohater – włochaty dywan.
Powiem Wam, że dywan wyglądał na pierwszy rzut oka jak prawdziwe arcydzieło zapomniane w czasie, ale jego stan? No cóż, to była prawdziwa kosmiczna bitwa dla naszego zespołu. Ale my, ludzie KLINZO, nie boimy się żadnych wyzwań! Wzięliśmy głęboki oddech, założyliśmy rękawice i do dzieła!
Zaczęliśmy od starannego odkurzania, żeby usunąć cały naniesiony przez lata pył. A potem nasza cudowna, jakże pachnąca mieszanka czyszcząca weszła do akcji. Używając specjalnych, ekologicznych środków i specjalistycznych urządzeń, powoli, centymetr po centymetrze, odczarowywaliśmy dywan z wszelkich zabrudzeń.
Z każdym kolejnym ruchem widoczne było, jak dywan odzyskuje swoją żywotność i pierwotny kolor. Gospodyni patrzyła na nas z niedowierzaniem, z każdym etapem była coraz bardziej zachwycona. To naprawdę niesamowite uczucie – patrzeć na zachwyt w oczach klienta!
Po kilku godzinach intensywnej pracy, włochaty dywan w domku jednorodzinnym w Mielcu wyglądał jak nowy. Uśmiechy na twarzach całego naszego zespołu mówiły same za siebie. Gospodyni była przeszczęśliwa, a my mieliśmy niezwykłą satysfakcję, że ponownie uczyniliśmy kogoś szczęśliwym dzięki naszej pracy.
Podziękowaliśmy serdecznie i z poczuciem spełnionego obowiązku wróciliśmy z Mielca do Krakowa. Kolejny raz udowodniliśmy, że niemożliwe staje się możliwe, kiedy KLINZO wkracza do akcji!
Do następnego razu, Kochani!