Poranek: Dzień rozpoczął się obiecująco. Słońce ledwo zdążyło wyłonić się zza horyzontu, gdy nasze odważne gremium ruszyło z KLINZO do pełnych klimatu Swoszowic. Ciepło powietrza i zapach przygody zatańczyły z naszymi zmysłami.
Na miejscu: Gdy dotarliśmy na miejsce, oczom naszym ukazało się piękne mieszkanie, a w tym mieszkaniu… zaniedbane rynny! Właściciel spojrzał na nas z ulgą, bo przecież wiedział, że KLINZO z każdej sytuacji wyjdzie zwycięsko. Otworzyliśmy nasze magiczne walizki pełne narzędzi i przystąpiliśmy do podboju rynnowych krańców.
Akcja: Z miejsca wciągnęliśmy się w pulsującą atmosferę pracy. Każdy lejek, każda rurka przechodziła renesans na naszych oczach. Starania, pot i śmiech dominowały przez następne godziny. Z rynien zniknęły liście, gałązki, a nawet zaginione monety! Wizualna metamorfoza zapierała dech.
Podsumowanie: Swoszowice odetchnęły z ulgą, mieszkaniu przywrócono dawny blask. Właściciel uścisnął nam dłoń mocno, powiedział, że KLINZO to magia w praktyce. Dzień zakończył się tak, jak się zaczął – obiecująco. Wracaliśmy do Krakowa z poczuciem triumfu i satysfakcji, gotowi na kolejne wyzwanie.
Swoszowice, KLINZO zawsze wróci, by siać porządek!