Gdy dotarliśmy do miejsca przeznaczenia, nasze oczekiwania przerosły rzeczywistość. Oczarowani widokiem dywanu, na którym wyraźnie widać było rękę mistrza, przystąpiliśmy do pracy z nową energią. Taki klejnot to rzadkość, a my czuliśmy się niemal jak kustosze muzeum, mający w swoich rękach arcydzieło.
Rozwinięliśmy naszą magiczną płachtę i zaczęliśmy rozkładać sprzęt. Pierwszy etap czyszczenia to zawsze pieczołowite odkurzanie – zbieranie kurzu, który mógłby zniszczyć jedwabne nici. Każdy krok był dokładnie przemyślany, ale wykonany leciutką ręką, aby nie uszkodzić unikalnego wzoru.
Następnie przystąpiliśmy do głównego aktu naszej pracy – czyszczenia za pomocą delikatnych, ale skutecznych środków, które sprawiają, że dywan staje się nie tylko czystszy, ale i miękki jak piórko. Aromatyczne olejki dodane do wody nie tylko przesiąkają włókna, ale również wypełniają całe mieszkanie zapachem orientu. Mogliśy niemal poczuć się jak na bazarze w Stambule, otoczeni skarbami, jakie można tam znaleźć.
Na koniec przyszedł moment suszenia i stylizowania frędzli, aby dywan prezentował się godnie swojej wartości. Zerknęliśmy na efekty naszej pracy i uśmiechy pojawiły się na naszych twarzach. Piękny orientalny dywan w Mogilanach odzyskał dawny blask, a my mogliśmy poczuć satysfakcję z dobrze wykonanego zadania.
Opuszczając to urokliwe miejsce, wiedzieliśmy, że zrobiliśmy coś więcej niż tylko usługę – daliśmy kawałek siebie w to małe dzieło sztuki, które teraz będzie cieszyć oko właścicieli jeszcze przez długie lata.