Słońce dopiero co wstało, kiedy nasza nieustraszona drużyna ruszyła w kierunku Mogilan. Droga obfitowała w malownicze widoki, a my pełni energii i pozytywnej wibracji witaliśmy każdy zakręt. Dotarliśmy na miejsce w sam raz na pierwszą kawę z gospodarzem.
Dywan czekał na nas w salonie. Był przepiękny, z długimi, miękkimi włóknami, które aż prosiły się o profesjonalną troskę. Klient opowiedział nam historię tego dywanu – był on prezentem od ukochanej babci, ręcznie tkanym w odległej wiosce na południu Polski. Emocje związane z tą opowieścią podsyciły naszą motywację.
Nasze magiczne urządzenia KLINZO zostały rozstawione, a specjalistyczne środki wyciągnięte z kufrów. Każdy z nas znał swoją rolę; jednym z nas była detektywka od plam, drugi ekspert od głębokiego czyszczenia, trzeci mistrz od suszenia. Tak równomiernie i precyzyjnie zaczęliśmy działać.
Minuty zamieniły się w godziny, a każdy dotyk szczotki, każde pociągnięcie odkurzacza przynosiło niesamowite efekty. Dywan znów zaczął lśnić i pachnieć świeżością jak w dniu, kiedy babcia go podarowała.
W międzyczasie łapaliśmy oddech, wymieniając się anegdotami z życia i pracy. Takie chwile zbliżają nas do siebie i pozwalają podładować baterie. Klient również obserwował naszą pracę z podziwem i trochę z niedowierzaniem.
Kiedy pranie dobiegło końca, każdy włókno dywanu promieniowało czystością, a klient – szczęściem. Wspólnie spędzone chwile przypieczętowaliśmy pyszną kawą i odrobiną domowego ciasta, które gospodyni podarowała z wdzięczności.
W Mogilanach zawsze dzieje się coś wyjątkowego, a to pranie dywanu z długim włosem nie było wyjątkiem. Team KLINZO jak zawsze pokazał, że pasja i profesjonalizm idą w parze. Wracając do Krakowa, promienie zachodzącego słońca delikatnie muskały nasze twarze, a my wiedzieliśmy, że czeka na nas jeszcze mnóstwo pięknych historii do stworzenia razem z Wami.