Słońce, które budziło nas tego poranka, zaczęło leniwie wznosić się nad Krakowem, gdy pakowaliśmy nasze sprzęty do vanu. Aromat świeżo palonej kawy unosił się w powietrzu, przynosząc lekkie znużenie przeplatane z zapałem do pracy. Ruszyliśmy w drogę pełni entuzjazmu, żartując i śpiewając „Hej, hej, hej, ekipa KLINZO na starcie dzień!”
Kiedy przybyliśmy na cmentarz, krajobraz otoczony wiekowymi drzewami i cisza zakłócona tylko śpiewem ptaków sprawiły, że wszyscy czuliśmy zbliżający się moment refleksji. Nawet najlepsza pizza krakowska nie mogłaby przebić ten atmosfery. Ale, ej, do roboty!
Rozstawianie naszych przyrządów do czyszczenia było niemalże jak rytuał. Każdy ruch był precyzyjny, każdy sztyft i preparat na swoim miejscu. Przystąpiliśmy do pracy z wielką czcią. Wyobraźcie sobie, że każde muśnięcie szczotki i każda kropla środka czyszczącego to niemalże sztuka. Nagrobki odzyskiwały dawny blask, a my mieliśmy wrażenie, że one nam dziękują.
W przerwach graliśmy w kalambury, a miejscowy kot, znany jako Panowiec Prądnik, towarzyszył nam jak prawdziwy szef. Jeden z nas, Hubert, przyniósł babeczki od teściowej, które okazały się doskonałym bonusem na piknikową przerwę.
Na zakończenie, gdy spoglądaliśmy na efekty naszej pracy, poczuliśmy głęboką satysfakcję. Czyszczenie nagrobków nie jest tylko usługą – to prawdziwa misja, szansa na przywrócenie przeszłości ku pamięci. Z ogromną radością zostawiliśmy Prądnik Biały, mając nadzieję, że jeszcze wrócimy na kolejne przygody.
Ekipa KLINZO z Krakowa pozdrawia serdecznie i zaprasza do kontaktu. Czy to czyszczenie grobów, czy inne porządki – zawsze z uśmiechem na ustach!