Kiedy dotarliśmy do Świątnik Górnych, powitała nas piękna, słoneczna pogoda i świeże powietrze, które natychmiast wprawiło nas w dobry nastrój. Klient, z którym mieliśmy się spotkać, okazał się być niezwykle miłym człowiekiem, który opowiedział nam o tym, jak jego ukochany dywan pętelkowy niemal nawieczność pochłonął plamy niewiadomego pochodzenia.
Nie sądziliśmy, że dywan przetestował nasze umiejętności tak intensywnie! Pętelkowa struktura, tyleż elegancka, co zdradziecka, wymagała od nas mistrzowskiej precyzji. Rozpoczęliśmy naszą operację od delikatnego odkurzania, co by nasz pacjent był gotów na główne wyzwanie. Pierwsze zetknięcie detergentu z włóknami dywanu, to była poezja! Chemia, o której Wernyhora by nie marzył.
Z przezorną dokładnością zabraliśmy się za każdą pętelkę, jakbyśmy komponowali sonatę z wody i środków czyszczących. Korekty, ponowne nanoszenie, a nawet chwile skupienia i ciszy, aby ocenić postępy – niczym artyści, troszczyliśmy się o każdą część dywanu. Po kilku godzinach złożonej pracy poczuliśmy satysfakcję, gdy ślady tajemniczych plam pożegnały już na dobre ten niezwykły kawałek wytrzymałego tekstylu.
Klient nie krył radości i wdzięczności, a my wróciliśmy do Krakowa z dumą i zadowoleniem z dobrze wykonanej misji. Misje prania dywanów w Świątnikach Górnych pokazały nam, że każdy dywan ma swoją historię, a każdy klient swoje pragnienia dotyczące czystości i estetyki. A my, z zespołem KLINZO, jesteśmy tu, aby spełniać te marzenia, jedno pętelkowe wyzwanie na raz.