Ciepełko na duszy, promienie słońca i lekki wiaterkiem pachnący świeżością witały nas już z samego rana. Kraków zostawiliśmy za sobą, przemierzając malownicze krajobrazy małopolskiego powiatu krakowskiego. Po drodze snuliśmy marzenia o kawie w małej wiejskiej kafejce, gdy już wykładziny wchodzące w skład zlecenia będą lśniły jak nigdy przedtem.
Dojechaliśmy do firmy, gdzie nasza usługa półautomatycznego czyszczenia miała miejsce. Złapaliśmy za sprzęt i po kilku głębokich wdechach czystego, wiejskiego powietrza zaczęliśmy nasze magiczne czary. Każdy ruch maszyny, każde naciskanie przycisku miało w sobie coś rytualnego – czuło się ten flow! Pracowaliśmy z zaangażowaniem, przekomarzając się, śmiejąc i opowiadając anegdoty z czasu, kiedy to zaczynaliśmy w KLINZO swoje kariery.
Wyglądało to nieziemsko, kiedy plamy niczym cienie przeszłości znikały jedna po drugiej. Całe miejsce nabrało nowej energii, jakby budząc się z długiego snu. Właściciel firmy nie krył wzruszenia i wdzięczności – to zawsze najpiękniejszy moment w naszej pracy. Wiedzieć, że się pomaga, daje tyle radości!
Kiedy nasza maszyna skończyła swoje dzieło, spakowaliśmy się i ruszyliśmy w drogę powrotną do Krakowa. Ale Wielka Wieś pozostała w naszych sercach na dłużej, rozbrzmiewając echem naszej pracy. Do zobaczenia, piękna Małopolsko, jeszcze wrócimy!