Czernichów przywitał nas spokojnym wietrzykiem i uśmiechem mieszkanki, która pospieszyła nas obiąć opowieścią o swoim ukochanym dywanie jedwabnym. Zakurzył się porządnie przez lata i wołał o pomoc. A więc chwyciliśmy za nasze tajemne flakony i magiczne ścierki!
Na początek, zaczęliśmy proces rozkładania delikatnych detergentów, skrupulatnie dozując każdą kroplę, niczym alchemicy eliksir. Jedwabne nici, cichutko mrucząc, z wdzięcznością przyjęły naszą troskę. Powoli, ale zdecydowanie, poddawaliśmy go różnorakim pasom i wałkom, które delikatnie, a dokładnie pozbywały się śladów bytności czasu.
Gospodyni z Czernichowa zerkała z boku, malując przed nami widok radosnej rzeźby Shiva tańczącego na liściach Agapu. Jej uśmiech mówił więcej niż tysiąc słów. Ostatecznie, dywan niczym feniks z popiołów, błysnął w południowym słońcu, przywracając swoje barwy bogów i majestat niewinności.
Nasza ekipa z KLINZO wróciła do Krakowa z lekkością w sercu, wiedząc, że uczyniliśmy świat o dywanik piękniejszym. Bo w Czernichowie, w tym niewielkim kącie małopolskiego raju, na nowo zakwitł jedwabny cud!