Dlaczego KLINZO kocha Liszki: nietuzinkowe czyszczenie dywanu

Ah, Liszki! W zielonym sercu małopolski, między szumiącymi drzewami a urokiem sielskich krajobrazów, dotarła nasza KLINZO drużyna, by wykonać coś absolutnie wyjątkowego.

Kiedy zadzwoniła do nas Pani Zofia z Liszek, od razu czuliśmy, że będzie to niezapomniana przygoda. Czyszczenie dywanu z włókien naturalnych w mieszkaniu to nasza specjalność, ale w tak malowniczym zakątku jak Liszki, staje się to czymś więcej.

Wędrówka przez Liszki

Nasza ekipa, uzbrojona w szczotki, ekologiczne środki czystości i tradycyjną cierpliwość, ruszyła bladym świtem. Kraków za nami, a przed nami – zieleń i spokój Liszek. Ktoś by mógł rzec – żadne to miejsce na wielkie wyczyny, ale my w KLINZO wiemy, że każdy dywan ma swoją historię, a ta historia zaczynała się tutaj.

W drzwiach przywitała nas uśmiechnięta Zofia, a serce nam się uradowało na widok czterech łap Saby, miejscowej pociechy. To jej dywan, widzicie, nosił ślady wielu psot i harców.

Śladami psów, czyli magia KLINZO

Rozwinęliśmy nasz arsenał: specjalne odkurzacze, warszawskie wyroby chemii czyszczącej i zamaszyste ruchy rąk. Dywan po dywanie, włókno po włóknie, praliśmy, czyszcząc tłuste plamy i tajemnice chowania łakoci. Sabusię musieliśmy przekonać, że chwilowa rozłąka z dywanem jest konieczna, ale i ona i Zofia patrzyły, zachwycone, jak materiał powracał do życia.

Oczywiście, w odwodnionym dywanie nie mogło zabraknąć finalnego rytuału – odświeżania olejkami cytrusowymi i suszenia w złocistym słońcu. Odjeżdżaliśmy zadowoleni, bo czuliśmy, że zostawiamy Liszki z jednym totalnie czystym dywanem i jednym bardzo szczęśliwym psem.